Największym dylematem dla banków centralnych w czasie trwania pandemii koronawirusa jest to, co nastąpi: inflacja czy deflacja. Obecnie o wiele trudniejsze stało się planowanie polityki pieniężnej i fiskalnej. Kluczowym zadaniem stało się wytwarzanie pieniędzy w niespotykanych dotąd kwotach, dysponując jedynie nikłą informacją o tym, jaki będzie tego rezultat.
Dodrukowany pieniądz przez banki centralne mógłby dać przedsiębiorstwom szansę na zyskanie czasu i odbudowę swojej działalności oraz całej gospodarki, ale z drugiej strony brak popytu może spowodować powstanie luki między krzywą podaży i popytu oraz wymusić na rynkach spadek cen w celu osiągnięcia równowagi. Niektórzy będą twierdzić, że luzowanie ilościowe (wprowadzanie pieniądza do gospodarki przez banki centralne) niekoniecznie tworzy inflację, co również jest prawdą. Banki centralne nie chcą drukować pieniądza w stabilnej gospodarce, ale wpuszczają gotówkę w celu zwiększenia aktywności gospodarczej, która w przeciwnym razie stanie w obliczu recesji. Dlatego też lata luzowania ilościowego nie spowodowały hiperinflacji, ale pomogły dużym gospodarkom, m.in. USA i UE, cieszyć się stabilnymi cenami przez bardzo długi czas.
Kryzys, z którym borykają się obecnie gospodarki, jest czymś nowym, a banki centralne nie są przyzwyczajone do tak szybkiego spadku popytu. Popyt na towary i usługi już się drastycznie zmniejszył, a przedstawiciele niektórych sektorów spodziewają się nawet 75-procentowego spadku rocznego dochodu.
Bank Anglii zwiększył podaż pieniądza o kolejne 750 mld funtów, podczas gdy awaryjny pandemiczny program zakupów EBC wynosi łącznie 1 350 mld euro. W okresie po odmrożeniu gospodarek banki centralne nie mogą po prostu usunąć wszystkich tych pieniędzy z rynków, a kiedy obecny szok podażowy zamieni się w szok popytowy, w którym ludzie po kilku miesiącach blokady zaczną kupować więcej, podaż może nie być w stanie nadrobić zaległości i ceny wzrosną.
Wielu ekonomistów zagłębia się w liczby i studia przypadków, aby móc znaleźć rozwiązanie. Reuters przeprowadził sondaż wśród 161 ekonomistów, pytając ich o opinię na temat tego, co będzie najgorszym następstwem: inflacja czy deflacja? 70 proc. z nich postrzega deflację i niższe ceny jako największe zagrożenie dla świata postkoronawirusowego.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Conotoxia Ltd. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Conotoxia Ltd. jest zabronione.
79 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.